Wice śląskie

Śląski humor - kawały w gwarze śląskiej

Roz w sądzie skarżyli takiego jak to padają recydywistę. Sędzia tak patrzy na niego i rzekł:
- Jak widać to musicie być zepsutym człowiekiem. W jakim to towarzystwie sie wychowali i obracali?
- No wiedzą, od młodości mom ino z sędziami i adwokatami do czynienio!

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

- Wiesz ożeniłech sie - pado Gustlik do Tomka.
- A fajną mosz babę?
- Blank podobną do Matki Boskiej.
- Co?
- No dyć, bo jak mnie z nią widzą to wołają: "Matko Boska!".

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Masztalski taszczy przez granicę potężnych rozmiarów worek.
- Co jest w tym worku? - pyta go celnik.
- Żarcie dla psa.
- Pokażcie no.
Otwiera celnik worek i dziwi się:
- Przecież to kawa! Kawą będziecie psa karmić?
- Jak nie będzie chcioł, to niech nie żre!

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

- Francik wymień mi cztery żywioły świata.
- Ogień, woda, wojna i...karczma panie rechtór!
- Karczma? Po jakiemu karczma?
- No wiedzą, jak tatulka długo nie ma z szychty i siedzą w karczmie to mama rządzą: "Ten już zaś w swoim żywiole".

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Siedzi se syneczek przi kałuży i pije ta woda.
Na to przichodzi tako stareczka we plyjdzie i pado mu:
- Synek, nie pij tyj wody, bo to je sam maras, puć sam ino do mie, dom ci szolka tyju...
- Proszę, co pani mówiła?
- A nic, nic, pij, pij goroliku, pij...

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Antek i Francek wybrali sie do fryzjera. Antek pado po drodze:
- Ty Francek, jakbyś mi tak gwóźdź wbił do głowy, to by se fryzjer zepsuł maszynkę, wyłomoł by zęby, zrobimy to?
- Dobrze pado Francek, bierz i wal!
Antek wziął gwóźdź i chce wbić, ale Francek coś sie zatrząsł.
- Co to? Strach cie oblecioł!
- Nie, ino tak myślę, żebyś tego gwoździa nie minął, bo bych wtedy pieronie prosto w łeb dostoł!

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

- Tata, jako jest różnica między wizytą a wizytacją? - pyta syn Masztalskiego.
- Wytłumaczę ci to, Synku, na przykładzie. Widzisz, jak my jadymy do mojej teściowej, a twojej, babci, to jest wizyta - odpowiada Masztalski - a jak ona przyjeżdżo do nos, to jest wizytacja.

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Spotkoł roz kolega drugiego i pyto go:
- Cóż tam u ciebie słychać?
- Ano starzeję sie i chcę się ożenić, coby mi kto mioł aby oczy zawrzeć.
- No wiesz - pado kolega - jo ci powiem prowdę. Miołech dwie baby, ale one mi dopiero oczy otwarły!

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Roz na grubie spotkali sie górnicy - kamraci. Siedli na kara i zaczli se rozprawiać. Ten jeden padoł:
- Jak jo był w Afryce to mie roz lew gonił.
- To jeszcze nic, - pado ten drugi. - Jak jo był w Afryce toch widzioł jak jeden lew skoczył na człowieka i go żywcem pożarł.
- To jeszcze nic takiego pado trzeci. - Jak jo był w Afryce toch widzioł jak lew gonił człowieka, potem go pożarł i wypluł!
A ten czwarty górnik sie ino przysłuchiwoł i naroz pado:
- Kamraty! To jo jest ten istny, co mnie lew gonił, pożarł a potam wypluł. Narszcie mom świadka na to, bo mi żoden wierzyć nie chcioł!

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Roz jechała jedna baba tramwajem do Chorzowa. Konduktorka pyto ją kaj jedzie?
- Do Chorzowa - pado baba.
- Do Starego? - pyto konduktorka, no bo to i Stary Chorzów jest.
- Nie! - pado baba, - do Emy prać.

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Tatulku - pyto synek - po czym poznać czy kto jest pijany?
- No widzisz Gustliczku, patrz tam idzie dwóch chłopów nie? A jakbych był pijany to bych widzioł czterech - wiesz?
- Ale ojciec! Tam idzie ino jeden!

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Gornik wpadł do szybu w kopalni, przerażeni koledzy nachylają się nad
czeluścią...
- Francik... żyjesz?!
- Żyja - odpowiada Francik.
- Mosz złomaną nogę?
- Nii...
- To może ręka?
- Niii...
- To dlaczego nie wychodzisz?!
- Bo jeszcze lecaaa...

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Pyto roz ksiądz na nauce przedślubnej:
- Powiedz mi Józek, czemu to chłop musi babę żywić a nie na opak?
- No myślę, że to wedle tego, iż baba roz w raju chłopa żywiła i my za to jeszcze do dzisiaj pokutujemy.

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

To jest tako staro opowieść, ale prawdziwo. Jeden górnik spotkoł roz kamrata i pado mu:
- Ty Paulek, słyszołeś to jakie to nieszczęście naszego sztygra spotkało?
- Nie. A co mu się stało?
- A dyć borok z moją starą uciekł!

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

Roz jeden górnik kupił synowi gitarę, ale bez strun. Synek pado:
- Ojciec, po co mi gitara bez strun?
- Naprzód pokoż co umiesz. Jak się nauczysz grać, to ci i struny kupię.

Stały link Udostepnij Stały link Stały link

W katastrofie górniczej zginął Kulik. Górnicy się naradzali jak to Kuliczce powiedzieć, że już nie mo chłopa. Wybrali do tego Francka, bo pedzieli, że on sie nojlepiej do takich babskich spraw nadaje. Toż Francek poszoł, zaklupoł i pado:
- Mieszko tu wdowa Kuliczka?
- Coście? Przecę jo nie wdowa! Mój przyjdzie o drugiej ze szychty!
- A o co weta, że jednak wdowa! - pado jej Francek.

Stały link Udostepnij Stały link Stały link